OYA
Dolacz do nas facebooku
Zadzwoń do nas:
telefon: 22 772 41 31
tel. kom: 601 307 900
Chorwacja - Zlatna Luka
Joanna Rafalska 2001-09-21

Rejs w Chorwacji organizowany wspólnie
przez dwie firmy SALING i OYA (Otago Yacht Agency)
22 - 29.09. 2001, Zlatna Luka - Zlatna Luka

O organizacji rejsu wrześniowego rozmawialiśmy już od kwietnia, jaką wybrać trasę, które jachty, ile załóg, wybór kapitana flotylli, gdyby załogi chciały płynąć razem, autokar, trasa dojazdu itp. 21 września nadszedł ten upragniony dzień wyjazdu kiedy można zamknąć za sobą drzwi i powiedzieć wracam za tydzień.
Do Chorwacji pojechało autokarem 5 załóg, a pozostałe dojechały samochodami bezpośrednio do mariny. Może to właśnie przesiedziane dwadzieścia parę godzin powoduje, że wejście na swój jacht nabiera w Chorwacji szczególnego znaczenia.
Marina "Zlatna Luka" przywitała nas, jak przystało na "ciepły kraj", lustrem wody, błękitem nieba i gorącym słońcem. Cały port rozgadał się różnymi językami i wypełnił załogami, które się odprawiały, stawiały żagle, ształowały goniąc po marinie po zapomniane, ostatnie zakupy.  


Wychodzimy następnego dnia rano. Morze przypomniało sobie o nas. Zakładamy sztormiaki. Był to najbardziej wietrzny (w porywach do 35m/s) i chłodny dzień całego rejsu (ostatniego dnia wracaliśmy w kostiumach kąpielowych). Na zarefowanych żaglach nasz nowy Oceanis 331 szedł jak burza. Wiało mocno ale świeciło ostre słońce, a bryzgi wody od dziobu co jakiś czas moczyły nam sternika, gdy pozostała załoga siedząca na burcie robiła unik do kokpitu.
Aż żal było zawijać do portu. Na pierwsza noc zatrzymaliśmy się na Murterze - marina Hramina. Tu jest kolejny plus pływania w Chorwacji. Gęsta sieć portów i marin pozwala, w krótkim czasie bezpiecznie stanąć przy kei, gdyby żołądki odmawiały nam już posłuszeństwa.
Następnego dnia rano jest jeszcze pochmurno ale z każda godziną zrzucamy kolejne elementy żeglarskiej garderoby. Jeszcze w pełni słońca dopływamy do mariny Skradin, u ujścia rzeki KRK. Wygodny port i miasteczko wciśnięte w głęboka zatokę. Planujemy zwiedzanie wodospadów KRKA, ale niestety ostatni stateczek, który dowozi turystów do samych wodospadów - już odszedł. Jest to zamknięty teren Parku Narodowego i żadne inne jednostki wodne nie mają prawa wstępu.
Zrywamy się bladym świtem (jeszcze ciemno bo w górach ). Trochę trwało poszukiwanie kapitana, ale znalazł się i po godz. 8 już odbijaliśmy od pomostu.
Wszystko jeszcze śpi, rozmawiamy ze sobą szeptem. Na stateczku spacerowym, który zwykle zabiera ok. 30 pasażerów jest nas pięcioro. Przepływając pod mostem stanowiącym granice Parku powoli wsuwamy się do kanionu rzeki KRK. Wpływamy w gęsta mgłę, która leniwie podnosi się po mrocznych jeszcze zboczach. Słońce już gdzieś wstało i bardzo powoli rozsuwają i rozświetlają się chmury nad nami. Zupełnie jakbyśmy wpływali w świat mrocznych baśni. Szum wodospadu narastał stopniowo razem ze wstającym dniem.
Po godzinie wędrowaliśmy już pod błękitem nieba, wąskimi ścieżkami wśród spadających kaskad wody i słońca przenikającego przez kolorowe już liście drzew.
Może trudno to nazwać żeglarstwem ale jest to jedno z najpiękniejszych miejsc w Chorwacji, do których można dopłynąć jachtem. W południe oddajemy cumy i z lekkim baksztagiem wracamy na pełne morze. Płyniemy od wyspy do wyspy zastanawiając się nad kolejnym portem na noc. Zgodnie z przyjętym zwyczajem pływamy z nasłuchem radiowym. Cisze w eterze przerywają co jakiś czas pogubione polskie załogi próbujące się odnaleźć, Ciekawe, że nie słychać prawie w ogóle żadnych innych języków na tym " chorwackim oceanie".
Cdn...

W drodze powrotnej do Polski zwiedzaliśmy jeszcze Jeziora i Wodospady Plitwickie, znacznie większe niż na rzece KRK ale czasami jest tak, że " małe jest piękniejsze".
To było tylko kilka refleksji z naszego ostatniego rejsu.
Na dalszy ciąg zapraszamy już w kwietniu, 27.04 - 04.05.02, na powitanie wiosny od Splitu do Dubrownika, nowe porty, inna trasa, kolejne magiczne miejsca Chorwacji.

GALERIA:

Copyright © 2021 OTAGO ●